sobota, 29 listopada 2014

Dzień 44

Dziś dzień raczej spokojny. Na dworze mróz a mnie boli noga... Pewnie to siła sugestii innych, którzy to mówią, że jak będzie pogoda się zmieniać to będzie mnie staw bolał. Chyba to mnie jeszcze nie dotyczy, to jednak za każdym razem jak noga dłużej boli to myślę sobie właśnie o tym co mówili.

Blog rośnie w siłę, dużo odwiedzin oraz komentarzy. Nie ukrywam bardzo mnie to cieszy #dziękuje.

piątek, 28 listopada 2014

Dzień 43


W sumie to nie wiem od czego zacząć... Wstałem mając 25 polubień na facebook'u, a skończyłem dzień z 166 "lajkami" i 7495 odsłonami bloga. Wypas! Ale od początku... Dzień zaczął się standardowo, spałem średnio. Budzę się często ale nie z racji tego, że noga boli ale raczej z uczucia zastania tego stawu. Muszę się przełożyć na inną pozycje i dalej zasypiam... Rano staw trochę bolał, więc może jedna z pozycji nie była zbyt komfortowa. W sumie pierwsze 15 minut z rana może nie jest ciężkie ale dokuczliwe. Najpierw muszę zsunąć się z łóżka poruszać trochę nogą a potem wstać o kulach. I zaczyna się ból dłoni, w ciągu dnia tego nie czuję ale rano pierwsze parę kroków jest męczące. Dorobiłem się już nawet odcisków na dłoniach, jednak szybko zrobiły się to po prostu twarde miejsca na skórze. Żaden z odcisków nie pękł na szczęście. Paręnaście kroków, staw się "stabilizuje" i jest w miarę ok.

czwartek, 27 listopada 2014

Dzień 42

Powiem Wam, że jestem zadowolony! Wczorajsza decyzja o wypuszczenie bloga do większej grupy odbiorców była dobrą decyzją. Odzew mega pozytywny! Co bardzo mnie cieszy i mobilizuje do dalszego pisania. Można powiedzieć, że cały wczorajszy dzień spędziłem śledząc stronę na facebook'u oraz panel statystyk.

wtorek, 25 listopada 2014

Dzień 40

Było nam dobrze, było nam miło... Ile kilometrów zrobiliśmy nawet nie wiem... Ile radości mi dałaś, tego nie zmierzę... A dziś się rozstajemy... Czuję jak byś z mojego życia wyszła po angielsku... W trakcie... Czuję się jak byśmy czegoś razem nie skończyli... Nie pożegnam się z Tobą, bo nie mam jak... Stoisz 30 kilometrów od miejsca gdzie ja teraz klepie w klawiaturę... Przykro mi, smutno mi, źle mi...

poniedziałek, 24 listopada 2014

Dzień 39

Chyba nie doceniłem siły leków przeciwbólowych. Myślałem, że to takie lekkie leki osłonowe po operacji. Jednak okazało się inaczej. Leki skończyły się dwa dni temu i odczuwam sporą różnice. Powiedziałbym, że nawet wystąpił pewnego rodzaju regres. Pewne ruchy, które już zakodowałem jako dozwolone nagle okazały się bolesne. Szczerze powiedziawszy to uczę się znów siebie na nowo. Co mogę czego nie mogę.

Co poza tym? Trochę dopada mnie nuda domowa, staram sobie organizować jakoś czas jednak momentami po prostu leżę i patrzę w sufit. Ogólnie to słabe podejście, nie polecam. Staram się z tym walczyć!

Dziś chciałem umówić się do poradni neurochirurgicznej, pierwszy wolny termin to maj 2015. Maskara jakaś!

piątek, 21 listopada 2014

Dzień 34

Kurde czas leci... Już 34 dzień. Ciekawe ile jeszcze zostało do momentu, aż wstanę bez kul i na przykład przebiegnę się kawałek do tramwaju? W sumie to jak na razie jest bez zmian. Ciężko może oczekiwać jakiejś szybkiej poprawy - w sumie to nie mam co narzekać. Chodzę o kulach, jestem w jakimś stopniu samodzielny, więc może nie ma co marudzić.

Dzień 32

Weekend minął w atmosferze urodzinowej. Sporo gości, czas szybko minął. Jak to po weekendzie trochę odpoczywam - czytaj "leżę". Najgorszą rzeczą w ciągu dnia jest wieczorny zastrzyk w brzuch. Jestem już chyba po 15 albo 16, a że strefa ukłucia jest stosunkowa mała to robi się gęsto. Poza tym po niektórych strzałach robią się siniaki. Na początku zastrzyki były spoko, ale teraz to słabe uczucie. Wieczorami tylko czekam aż wyskoczy przypomnienie na telefonie. Na szczęście jeszcze tylko 15 albo coś koło tego zostało.

Dzień 30

Dziś urodziny Żony zatem dużo odwiedzin. Sporo ludzi w domu więc trochę odmiana od ostatnich dni. Temat wypadku jeszcze się przewija, ale już coraz mniej. Co poza tym.?..

Dzień 29

Dziś do motocykla przyszedł rzeczoznawca. Niestety, nie mogłem być przy oględzinach jednak jak się potem dowiedziałem Pan rzeczoznawca jest również motocyklistą. Nie powiem jakoś mnie to ucieszyło, swój swego nie skrzywdzi. Po weekendzie mają przysłać wycenę, bo szkodę wstępnie ocenili na całkowitą.

A co w moim życiu?  Bez zmian. Odpoczywam. Staram się trochę uczyć, czytać, nie marnować tego czasu w domu. Czasem mi się udaje, czasem nie... Pomijam pewnie dni w blogu, bo uważam to za monotonne pisanie o tym, że leże, że nic się nie zmienia. Trochę monotonia wkrada się w moje życie, trochę nudy. Staram się nie spać już w dzień jednak średnio mi to wychodzi. Za oknem "szarówka" - też nie nastraja do wielkich bojów.

czwartek, 20 listopada 2014

Dzień 27

Co tu napisać...? Tak na prawdę to ostatnie dni do siebie bardzo podobne... Głownie to od rana leżę, po południu moja aktywność wzrasta. Nadrabiam trochę filmy, które chciałem obejrzeć. Odpaliłem po długiej przerwie moją konsole PS3 i pomagam James'owi Bondowi świat uratować. Jestem na bieżąco w Teletubisach i innych bajkach mojego Syna.

W innych aspektach życia to udało mi się samemu ugotować obiad, jestem już trochę bardziej sprawny pomimo kul i chyba też pewniej poruszam się o kulach. Z nogą raz lepiej, raz gorzej, czasem potrafi zaboleć.

W aspekcie zdrowia bądź jakiś planów na przyszłość to nic nie wiem. Za miesiąc mam kontrolny RTG stawu biodrowego, potem wizyta u lekarza. Mam nadzieję, że może nakreśli się jakiś plan powrotu do pełnej sprawności.

Tymczasem wracam do grania, świat sam się nie uratuje...

środa, 19 listopada 2014

Dzień 24

Weekend się kończy... Miałem parę odwiedzin #dziekuję, sporo czasu z Synem, z Żoną. Obejrzałem walkę Szpilki z Adamkiem, dobrze że młodość wygrała. Poza tym miałem wrażenie, że Adamek to chyba na pięć minut przed walką się obudził bo minę to miał jak ja, obudzony w środku nocy.

Co do mojego zdrowia to bez zmian... I chyba jak na razie to się za bardzo nie zmieni. Jest stabilnie bym rzekł, trochę boli, ale chyba boleć trochę musi. W sprawie motocykla się nie odzywali. Cisza spokój...

niedziela, 9 listopada 2014

Dzień 22

Po wczorajszej wycieczce noga dziś boli trochę bardziej... Zatem zgadnij co robię? Leżę! I tak też pewnie zostanie do wieczora... Co dziś...?

Zgłosiłem szkodę mojego motocykla do ubezpieczyciela sprawcy wypadku. Kurde, ile oni rzeczy ode mnie chcieli, a to numer tego, a to numer tamtego, trochę nie przygotowałem się do tego. Ostatecznie szkoda zgłoszona. Mają się odezwać w ciągu 7 dni, pożyjemy zobaczymy.

Co poza tym... chyba nic ciekawego. Weekend przede mną.

sobota, 8 listopada 2014

Dzień 21

Dziś wyprawa do szpitala. Pierwszym etapem jest zejście z czwartego piętra na dół o kulach. Spoko spoko, miałem przeszkolenie w szpitalu jak schodzić/wchodzić po schodach, jednak cztery piętra nie wywołują uśmiechu na mojej twarzy. Co dalej...?

piątek, 7 listopada 2014

Dzień 20

Co u mnie? Leżę, siedzę, stoję, "chodzę". Staram się odpoczywać. Dzień trochę do dnia podobny. Rano wstaję, pomagam przy dziecku, karmię i prowadzę poważne dysputy na temat czy Dziadzia kran naprawił czy nie. Historia o kranie jest chyba najbardziej powtarzaną historią przez mojego syna.

czwartek, 6 listopada 2014

Dzień 18

Weekend za mną! Chyba trochę za dużo chodziłem o kulach bo noga trochę bardziej boli, dlatego dziś dzień leżenia. Żona powędrowała do pracy, Syn ma opiekę więc ja mogę odpoczywać. Plan na dziś, raczej nieszczególny. Muszę trochę nadrobić korespondencji mailowej, pozałatwiać sprawy z pracą.
Weekend bardzo fajny, rzekłbym domowy. Fajnie tak móc się przemieścić z pokoju do pokoju. Dużo więcej możliwości spędzenia czasu. Miałem trochę wizyt #dziękuje. Co poza tym... Za parę dni mam wycieczkę do szpitala na zmianę opatrunku, mam nadzieję jednak, że skończy się to zdjęciem szwów. Jak mi ich nie zdejmą to będę musiał jechać jeszcze raz, co raczej średnio mi pasuje. 
Muszę sobie nakreślić jakiś plan na pobyt w domu, tak ażeby tego czasu nie przeleżeć. Oczywiście nie mam nic przeciwko leżeniu, ale fajnie by było ten czas na coś spożytkować

Dzień 16

Pierwsza noc w domu. Cisza, spokój, wygodne łóżko, nikt nie hałasuje, nie otwiera drzwi, nie przeszkadza. Lekarz na koniec pobytu w szpitalu pozwolił mi spać, nie tylko na plecach, ale również na brzuchu i boku. Rewelacja, po dwóch tygodniach spania tylko na wznak daje to wiele nowych możliwości! Trochę się budziłem nie powiem, raz chyba nawet obudziłem się na prawym boku co teoretycznie jest mi zakazane.

sobota, 1 listopada 2014

Dzień 14

 Noga boli, w nocy też bolała i chyba będzie boleć cały dzień - tak coś czuje. Po obchodzie spoko, lekarz mówi, że jest zadowolony. Dostałem pozwolenie na siadanie z nogami spuszczonymi z łóżka, a jak będzie ok to nawet na pionizacje z balkonem. Czad!!