wtorek, 21 października 2014

dzień 3

Czemu dzień trzeci a nie pierwszy? Dlatego, że dziś jest trzeci dzień po  wypadku. Moja poranna podróż do pracy trzy dni temu nie zakończyła się tak jak zwykle. Zakończyła się dosłownie parę skrzyżowań przed celem podróży. Nie moja wina, ale mało mnie to teraz obchodzi. Przyjdzie i czas na to. Siedzę, a w sumie leżę w pozycji siedzącej i tak zostanie na parę kolejnych tygodni. W słuchawkach Stromae na kolanach tablet, a przed tabletem ja pan pinlock. Witam... 


^^^wchodzi pielęgniarka i mówi: smarujemy dupkę? #zyciewszpitalu  

Miał być motoblog, a jak na razie będzie blog. O czym? O powrocie do zdrowia, kondycji i o życiu. Jak na razie mój "świat" to cztery ściany, trzy łóżka, telewizor, drzwi i okno. Ale spoko, nie jest źle a będzie dobrze musi być!!!!!!! Co mi jest? Zwichnąłem biodro, złamałem panewkę i mam krwiaka w głowie.

Leczenie+rehabilitacja będzie trwało długo, bo koło 3, albo 4, albo 5, albo 6 miesięcy (zakreślę prawidłowe jak już wyzdrowieje). Co dziś? W sumie z leczenia to nic, stan stabilny ciągle leżę. Nie mam już "butów" na nogach, które miały blokować mnie przed nadmiernymi ruchami. Mogę już podnieść oparcie łózka trochę wyżej, co daje mi dużą ulgę, bo raz że więcej widzę, a dwa jest mi po prostu wygodniej. Czekam na jutrzejszą konsultację, która nakreśli mi plan na kolejne miesiące. Mogę ruszać zdrową noga, co jest wspaniałe! Tyle nowych możliwości ułożenia się na plecach. Sporo wizyt dziś, na pewno nie mogłem się nudzić #dziękuje. Teraz już chill siedzę i klepę, kątem oka spoglądam na mecz rugby, który ogląda mój sąsiad. Nic ciekawego.

Mój widok:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz