wtorek, 13 stycznia 2015

Dzień 89

Wiem, że nie powinienem narzekać bo mogło być dużo gorzej i w sumie aktualnie nie jest u mnie źle ale dochodzę do momentu gdzie moja sprawność fizyczna zaczyna mnie irytować. Może nie tyle sprawność fizyczna co moja nieporadność. Podejrzewam, że moja aktualna frustracja wynika z faktu, że "koniec" jest coraz bliżej. Za "koniec" rozumiem bardzo dobry wynik rezonansu i odrzucenie kul.

Najbardziej denerwuje mnie kwestia przenoszenia rzeczy. Wyobraźmy sobie sytuacje: dzień jak co dzień siedzę sobie przed laptopem nachodzi mnie ochotą na kawę idę do kuchni cała oprawa robienia kawy i gdzie tą kawę muszę wypić? W kuchni. Z racji tego, że moja lewa noga coraz bardziej o sobie przypomina pomysł na przesuwanie się na jednej nodze odchodzi w zapomnienie.

Idźmy dalej... Kule. Wiele im zawdzięczam i cieszę się, że dzięki nim mogę się przemieszczać ale nie jestem w stanie ogarnąć ich odstawiania. Może to głupie co napiszę, ale jak bym ich nie opierał o blat, ścianę czy cokolwiek innego to w większości przypadków spadną na podłogę, stół czy cokolwiek innego w ich zasięgu.

Kolejną kwestią jest fakt, że zacząłem trochę skakać na jednej nodze w szczególności jak muszę coś przenieść. I bardzo często dochodzi do tego, że już usadzę się na kanapie wygodnie a kule zostają na przykład w kuchni. Niby mogły by tam zostać i czekać aż wstanę jednak jakoś pewniej czuje się jak są w zasięgu ręki. Bo na ogół jak je gdzieś zostawię to wtedy dzwoni domofon lub telefon i muszę na szybko dostać się w wybrane miejsce.

Niby to takie małe rzeczy jednak czasem potrafią człowieka "zmęczyć". Co poza tym? Jutro rezonans! Nastawienie ciągle pozytywne. Będzie dobrze, musi być dobrze!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz