środa, 7 stycznia 2015

Dzień 83

Dziś mój okres powrotu do zdrowia wkracza w nowy etap. Zacząłem rehabilitację. Brzmi to co najmniej jak bym zaczął chodzić bez kul a to był tylko laser punktowy oraz pole magnetyczne. Wszystko wykonane na leżąco.

Z racji tego, że NFZ wyznaczył mi termin na połowę kwietnia postanowiłem na rehabilitacje prywatną a dokładnie rehabilitację w domu. Wychodzi to na pewno drożej, ale nie muszę organizować osób do pomocy oraz nie muszę mieć transportu. Pani przyszła do domu, zajęło to wszystko jakieś 30 minut. Gdzie na początku zapoznała się z moim wypisem ze szpitala oraz przeprowadziła wstępny wywiad. 

Oba zabiegi bezbolesne. Najpierw laser punktowy potem zaś pole. W między czasie zadałem bardzo dużo pytań w stylu a po co? a dlaczego? a czy pomoże? Na wszystko pani cierpliwie odpowiedziała. W sumie dowiedziałem się sporo, okazało się, że niektórych ruchów nie powinienem wykonywać. Na przykład siadać na podłodze. 

Po zabiegach, Zosia (dajmy jej tak na imię bo prościej pisać a i osoba to młoda) sprawdziła zakres ruchu mojej nogi oraz siłę mięśni. Stwierdziła, że na jej oko nie powinienem mieć problemu z martwicą (choć oczywiście przyznała, że RTG w oczach nie ma). Informacja dla mnie bardzo pozytywna.

Na koniec wychodząc już z mieszkania spontanicznie wzięła buty mojego syna i sprawdziła czy prawidłowo chodzi i czy buty właściwie się ścierają. Stwierdziła, że to zboczenie zawodowe. Z nogami Syna wszystko ok. 



Przede mną jeszcze dziewięć sesji. Fajnie, że trafiła się pozytywna osoba, która pogada pożartuje a nie przyjdzie zrobi co ma zrobić i pójdzie. 

2 komentarze:

  1. Rehabilitanci z reguły są mili. Muszą być empatyczni, bo od ich podejścia zależy jak pacjent podejdzie do rehabilitacji. Ci z przydziału też najgorsi nie są. Ale terminy... W tamtym roku zdarzyło się że znajoma złamała rzepkę w kolanie. Noga wyglądała jak druga głowa. Przetrzymali ją z operacją dwa dni! Miały być dwie dziurki i po sprawie. Okazało się że utworzył się krwiak (przez odwlekanie). Termin rehabilitacji był tak odległy w czasie, że lepiej nie mówić. Ale trafiła na rehabilitantkę motocyklistę:) Udanej i owocnej rehabilitacji:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje z ta empatią. W sumie to wiele od takiego rehabilitanta/rehabilitantki zależy. Zosia motorów nie lubi :)

      Usuń