piątek, 10 lipca 2015

Dzień 273

Miałem tego nie pisać, ale napisze... Żaden ze mnie autorytet ani osoba, która powinna uczyć innych ale doświadczyłem coś, czego nie życzę nikomu i właśnie to może sprawia, że mogę zabrać głos w sprawie jazdy na motocyklu.

Z wiadomej przyczyny każdy kto czyta ten blog wie dlaczego nie jeżdżę teraz na motocyklu. Dawno dawno temu, ja, podróż do pracy, Kia, wypadek, zwichnięte biodro i tak dalej... Kto nie wie tego zapraszam tu.

Ale do rzeczy... O co chodzi? Chodzi o ubiór na motorze. Jadąc do pracy moim bolidem wyprodukowanym przez japoński koncern czasem łapę się za głowę widząc kierowców motocykli. W gruncie rzeczy to poznaje ich tylko po kasku na głowie, bo cała reszta nie ma nic wspólnego z jazdą na motorze. Wyglądają jak by odeszli od stołu po obiedzie w niedzielny piękny słoneczny dzień w ogrodzie u Babci. Masakra. 

Szybko jestem w stanie sobie wytłumaczyć co siedzi w ich głowie: "a bo to tylko kawałek z domu do pracy, 15 minut spokojnej jazdy. To nie trasa szybkiego ruchu poza miastem. Przecież nie będzie padać." i tak dalej i tak dalej. Szczerze ja miałem podobne myśli, ale bez kurtki motocyklowej, rękawiczek i butów motocyklowych do motoru nie podchodziłem.

Nie wiem czy ludzie nie mają świadomości tego co może się stać. Czy nigdy nie trafili na jakieś zdjęcia ludzi po "szlifie" czy wypadku? Nie rozumiem jak można jechać na motorze w krótkiej koszulce? Idźmy dalej, jak można jechać w krótkich spodenkach?

Kilka dnia temu widziałem gościa na motorze... Wielki plus za to, że miał na sobie kamizelkę odblaskową, +100 pkt do widoczności, ale niestety na tym plusy się skończą. Pod ową kamizelką miał koszulkę, brak rękawiczek na rękach na pewno był spowodowany posiadaniem jakiegoś ładnego zegarka. Spodnie, chyba jakieś lniane bo temperatura wysoka to człowiek by się umęczył z powodu gorąca. Buty... hmm... Lekki materiałowy but sportowy, bez sznurówek. Co do samego motoru to szczegółów nie pamiętam, ale było to coś na styl miejskiego motoru. W miarę świeży model.

Widać kolega wziął sobie do serca fakt, że często kierowcy nie widzą motocyklistów. Zadbał o to aby być widocznym na drodze, ale czy zadbał sam o Siebie? Nie sądzę. Niech wyskoczy mu pies na drogę, albo trafi na plamę oleju albo w zakręcie złapie piasek pod koło. Kamizelka pomoże mu tylko w tym, że ludzie którzy będą chcieli mu pomóc szybko go znajdą. 

Pomijając fakt ochraniaczy czy to w kurtce czy w spodniach, które to mogą zamortyzować uderzenie i zapobiec większym uszkodzeniom ciała to na pewno porządne ubranie zapobiegnie licznym szlifą na ciele. Pewnie nie raz spotkaliście się ze zdjęciami ludzi, którzy to przywitali się z asfaltem przy upadku z motocykla. Kask kaskiem fajnie bo ochroni głowę ale reszta ciała szlifuję się po asfalcie zostawiając liczne ślady na całe życie. I co gorszę wydaję mi się, że nie potrzeba dużej prędkości żeby zrobić sobie krzywdę i "pamiątkę" na całe życie.

Dla kontrastu dosłownie 2 minuty później na drodze ukazał się kolejny motor a nim motocyklista z zupełnie innej bajki. Całe profesjonalne ubranie na sobie, od góry do dołu było widać, że gościu wie po co jest ubranie na motor. I na pewno skrót ATGATT nie jest mu obcy. Poniżej dosłownie przez przypadek znaleziony film, który obrazuję mój tekstowy przekaz:


Wydaję mi się, że wybór rzeczy na letni okres na motor jest coraz większa. Kurtki z mesh'u, czy spodnie z odpowiednią ilością wywietrzników sprawiają, że jazda w ubraniu latem też może być przyjemna. Oczywiście zdaję sobie również z tego sprawę, że owe ubrania kosztują. Ale co może być ważniejsze od bezpieczeństwa?

Drugą rzeczą o jakiej chciałem napisać a jest on bardzo bliska tematu mojego wpisu to sprawa kasku u rowerzystów. Ja już dojrzałem do tego aby takowy kask kupić, pomimo faktu, że na rowerze jeżdżę może pięć razy w roku. Znam wielu ludzi którzy to poruszają się rowerem na co dzień i zgadnijcie? Kasku nie mają. Z motorem jest o tyle lepiej, że motor słychać i że ludzie czy to pieszo czy w aucie o wiele szybciej się orientują, że coś się zbliża. Z rowerem jest zupełnie na odwrót. Praktycznie Was rowerzystów nie słychać. Głupia stłuczka czy jakaś kolizja i już głowa leci z około 1,5m na asfalt. Co się może z głową stać pewnie każdy zdaje sobie z tego sprawę.

I co gorsza ludzie za bardzo nie są nawet w stanie odpowiedzieć na pytanie dlaczego kasku nie mają. Na ogół słyszę: a bo nie miałem czasu kupić, a jakoś tak wyszło i tak dalej... Ludzie nie są źle nastawieni do kasków ale jakoś im nie pod drodze je nosić. Wtedy na ogół zadaje pytanie, czy swojemu dziecku kazał/kazała byś jeździć w kasku? Odpowiedz oczywiście jest, że tak. Widzicie tu sens? Bo ja nie.

Na pewno można powiedzieć, że to przez mój wypadek tak zmieniło się moje podejście do kwestii bezpieczeństwa ale wierzcie mi, że lepiej uczyć się na czyiś błędach niż na swoich.

I teraz już na prawdę na sam koniec, mały update stanu mojej nogi. Tak ja pisałem Wam wcześniej planowałem wybrać się na piłkę co mi też się udało, jednak następnego dnia czułem się jak bym cofną się jakieś 7 miesięcy wstecz. Noga bolała, ciężko się chodziło a ból o wiele częściej się pojawiał niż miało to miejsce przed granie w piłkę. Na szczęście była to tylko reakcja nogi na tak dynamiczny wysiłek. Wszystko wróciło do normy dwa dni później. Telefoniczna konsultacja z Zosią tylko potwierdziła moje przypuszczenia. Zatem w przyszły poniedziałek znów mogę biegać za piłką.

Ale się rozpisałem... Miłego weekendu!!

3 komentarze:

  1. W pełni się z Tobą zgadzam. Tez nie jestem w sta ie tego pojąć. Nie raz widzę motocyklistów w koszulkach na ramiączka i krótkich spodenkach, brakuje tylko sandałów. Widziałem też aparata który w takim stroju stawiał moto na koło. Jak mówił mój instruktor, jak Ci się jaja spocą to weźmiesz prysznic, a jak się wyje... bez ciuchów to przez pół roku nie będziesz mógł sobie dupy wytrzeć sam.

    OdpowiedzUsuń
  2. W pełni się z Tobą zgadzam. Tez nie jestem w sta ie tego pojąć. Nie raz widzę motocyklistów w koszulkach na ramiączka i krótkich spodenkach, brakuje tylko sandałów. Widziałem też aparata który w takim stroju stawiał moto na koło. Jak mówił mój instruktor, jak Ci się jaja spocą to weźmiesz prysznic, a jak się wyje... bez ciuchów to przez pół roku nie będziesz mógł sobie dupy wytrzeć sam.

    OdpowiedzUsuń