piątek, 20 marca 2015

Dzień 156


Miałem nie pisać ale napiszę, co prawda tak w skrócie, ale nie mogę oprzeć się chęci podzielenia z Wami dobrą nowiną. Ale po kolei...

Do południa był mega stres, gdyż czekałem na opis rezonansu magnetycznego. Zgodnie z planem odebrałem opis parę minut po dwunastej. Opis długi a w nim dużo rzeczy, które wzbudziły moje obawy. Krótka konsultacja z moją rehabilitantką Zosią nie rozwiała powyższego niepokoju. Czas tyka a do wizyta u lekarza zostało jakieś 7 godzin. Stres się ciągnie, stres męczy, stres czasu nie przyśpiesza.

Jesteśmy na miejscu, klinika, parking, siedzimy już w poczekalni. Moja wizyta opóźniła się o jakieś 30 minut. Stres jeszcze większy... W głowię mętlik. Jest, wchodzimy. Lekarz czyta opis rezonansu, w skupieniu powoli. Jak by mnie nie lubił to stwierdził bym, że zdaje sobie sprawę z tego, że każda sekunda jest wielką katorgą dla mojej osoby. I padają słowa, których to bym nie wypowiedział czytając opis, która to ma przed oczami:


"No i pięknie. Żyjemy. Jesteś zdrowy."


2 komentarze:

  1. Wytrwałości, bo im bliżej końca tym człowiek pewnie bardziej się niecierpliwi :)

    OdpowiedzUsuń