czwartek, 27 sierpnia 2015

Dzień 320

W sumie nie wiem jak zacząć... Może jak to teraz w modzie w wielkim skrócie hashtag'iem to zrobię. Nie lubię tego, ale wstęp da obraz tego co będzie dalej: #rezonans #stres #czekanie #lekarz #wynik #opis #pokażKotkuCoMaszWśrodku #ciałoWolne #ciałoUwięzione. 

W sumie po takim wstępie wiecie już wszystko. Nie wiem czy mogę nazwać to ci się dzieje teraz regresem, czy po prostu odpowiedzią stawu biodrowego na moje większe ambicje ruchowe oraz powrót do rzeczy, które robiłem przed wypadkiem. Bądź co bądź biodro boli. 

Na poniedziałkowej piłce wydawało się, że jest lepiej jednak wtorkowy poranek szybko zweryfikował, że tak nie jest do końca. Noga boli od tego czasu i w boli w trochę inny sposób niż poprzednio. Ból zaczyna powoli przechodzić jednak daje o sobie znać o wiele częściej niż to miało miejsce wcześniej...

Wczoraj udałem się do kliniki na rehabilitacje... Po rozmowie z Zosią, pierwszą diagnozą było przetrenowanie biodra. Poprzedni tydzień zawierał w sumie 6 treningów. Cztery razy bieganie+ćwiczenia o 5 rano, raz streching i raz rehabilitacja. Jednak po omówieniu szczegółów treningu okazało się, że nie był aż tak ciężki i biodro nie powinno zareagować w ten sposób.

Zosia jak na ten moment nie jest w stanie wytłumaczyć sobie jak i mi dlaczego noga nie adaptuje się do większego wysiłku i wraca ciągle z bólem mniej więcej w okolicy pachwiny oraz przywodzicieli. 

Po masażu, trochę bolesnym noga trochę odżyła jednak ból pozostał. Padła propozycja szybkiej konsultacji z lekarzem, który akurat przyjmował w klinice. Lekarz bardzo sympatyczny, szybki wywiad pokazałem co mnie boli po czym położyłem się na "leżance" do badania.

Badanie zakresu ruchu oraz przywodzicieli dało odpowiedz, że to nie przywodziciele bolą. Problem jest gdzieś w samym biodrze. Lekarz ten widział również wcześniej moje zdjęcia RTG, i pamiętał o tym że miałem jakiś fragment, który to na pierwszym zdjęciu jeszcze się nie przykleił a na drugim już znalazł sobie swoje miejsce. Zdjęcie jednak było z czerwca. Nie wiadomo co się teraz z owym fragmentem lub czymś innym dzieje. Odpowiedz na to pytanie ma dać rezonans.

Może nie jest to najgorsza informacja ale zawsze bałem się, że w pewnym momencie ktoś powie, że przyczyna bólu leży po stronie "kostnej". Jak występuje problem mięśniowy to wiele zależy ode mnie. Mogę więcej ćwiczyć, Zosia może mi wymasować miejsca bolesne ale z problemem kostnym sam nie mogę sobie poradzić. Potrzeba rezonansu, lekarza...

Czy się martwię? Pewnie gdzieś trochę tak, bardziej denerwuje mnie fakt ponownego rezonansu, czekania na wynik a potem rozmowy z samym lekarzem. To czekanie jest najgorsze...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz