środa, 19 sierpnia 2015

Dzień 312

Czas leci czas mija... Dawno mnie tu nie było, trochę przez urlop trochę przez parę innych wyjazdów. Czasem mi się po prostu nie chciało a czasem po prostu nie było czasu. Bądź co bądź jestem, wracam i mam nadzieję, że zostanę.

312 dni, dużo czy mało? Ciężko stwierdzić. Zapomniałem o wypadku, raczej nie. Noga przestała boleć, też raczej nie. Chyba całościowo te dwie rzeczy wplotły się to już w moje życie. Czasem to co się stało pomaga w życiu czasem nie. Zawiłe? Przypadek? Nie sądzę.

Noga? Raczej biodro, na pewno ciągle pamięta jesienny dzień i nie oczekiwane spotkanie z innym autem. Czy boli? Boli ciągle w zakresie ruchów rotacyjnych. Przejdzie? Czas pokaże, Odwiedziłem ostatnio klinikę rehabilitacyjną, spotkałem się z Zosią. Popatrzyła, wymasowała, pogadaliśmy i ustaliśmy co dalej aby noga powoli już wracała na pełne obroty. 

Ogólnie moja refleksja po wizycie była taka, że chyba trochę odpuściłem sobie. Pobudka? Czas najwyższy. Urlop za mną, inne przyjemności za mną więc czas teraz na prace. Co w związku z tym? 

W związku z tym budzik dzwoni o 5 rano, niemalże na "śpiocha" zakładam spodenki, koszulkę i buty. Słuchawki w uszy, parę pięter w dół i biegnę. Ulicę puste, nie do końca. Trochę ludzi się przewija. Trzy kilometry później zaczynam ćwiczenia w głównej mierze ukierunkowane na rotatory. W parku pusto, od czasu do czasu ktoś przesmyknie się gąszczu drzew. Muzyka pomaga, muzyka umila czas o tej porannej porze. Pod koniec rozciąganie, lekko okraszone bólem. Kończący bieg do domu, prysznic i dzień zaczyna się jak parę dni wcześniej ale ja z przekonaniem, że zrobiłem coś aby było lepiej. Miło? Pewnie! Kawa, śniadanie, kaszka... Świat się budzi a ja razem z nim!

Będzie lepiej? Musi być!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz